Według przekazywanej w Duczyminie i okolicach tradycji sięgającej XII wieku, na topoli przylegającej do cmentarza kościelnego objawiła się Matka Boża. Namalowano wówczas obraz Najświętszej Marii Panny Dzieciątkiem. Umieszczono go w kościele, a miejscowa i okoliczna ludność modliła się przed nim, doznając wielu łask, zwłaszcza uzdrowień i nawróceń. Już w XVII wieku wierni ofiarowywali dziękczynne wota za doznane łaski.
Obraz, przechowywany w kościele w głównym ołtarzu, w uroczystość odpustową 15 sierpnia gromadził tysiące ludzi z okolicznych parafii. Podczas pożaru duczymińskiej świątyni w 1836 r. udało się uratować cudowny obraz, który przez pewien czas przebywał u jednego z miejscowych gospodarzy, a później znalazł się w rękach Tomasza Kobylińskiego z Pułtuska.
Po zbudowaniu pod koniec XIX w. nowego kościoła w Duczyminie jeden z parafian. Franciszek Ksawery Mieczkowski podjął starania, by obraz powrócił na swoje miejsce. Akt przekazania obrazu został spisany 30 sierpnia 1900 r. w kancelarii parafialnej w Pułtusku. Obraz wrócił do głównego ołtarza duczymińskiej świątyni, znów zawisły przy nim wota (również te najstarsze, pieczołowicie przechowane).
Staraniem proboszcza, ks. Marka Pszczółkowskiego świątynia, ołtarz i sam obraz zostały odnowione, rozkwita też na nowo kult Duczymińskiej Pani: oprócz tego, że jak zawsze odpust Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny gromadzi rzesze pątników, w kościele co miesiąc odprawiana jest Msza święta w intencjach, przez nich złożonych. Na potrzeby tych właśnie czcicieli Matki Bożej Duczymińskiej powstał modlitewnik.
Dziedzictwo Regionu Chorzele / Duczymin
Kościół Parafialny w Duczyminie
Historia obrazu
Jak przekazała stara, siedemnastowieczna miejscowa tradycja, na przylegającej do cmentarza przykościelnego topoli miała się objawić Matka Boża. W „Inwentarzu zabytków”, sporządzonym w 1926 roku przez ks. W. Turowskiego, czytamy: „Niedaleko kościoła poza parkanem kościelnym stoi gruba, wysoka, rozłożysta topola, z wypróchniałego korzenia której wypływa od czasu do czasu woda, uważana przez lud za cudowną. Jest wśród ludzi mniemanie, że woda wspomniana ukazuje się periodycznie i stale podczas wszystkich uroczystości Najświętszej Marii Panny. Poza tym miejsce jest suche. Podanie ludowe głosi, że na tej topoli ukazała się Matka Boska Duczymińska i odtąd woda wypływać zaczęła”. W kronice parafialnej znajdował się podobny zapis mówiący, że „jeszcze w latach dwudziestych tego wieku topola, na której miał się ukazać obraz Matki Boskiej znajdowała się za ogrodzeniem cmentarza, na wschód od kościoła. Na tej topoli był wielki sęk, z którego podczas całej oktawy Zielonych Świątek spływała obficie woda, którą lud, uważał za cudowną”. Namalowany wówczas, na wzór Jasnogórskiego, obraz Najświętszej Marii Panny z Dzieciątkiem znalazł się w kościele, ciesząc się wielką czcią, a miejscowa i okoliczna ludność modląc się przed nim, doznawała wielu łask w postaci uzdrowień i nawróceń. Przez jakiś czas oprócz obrazu w wielkim ołtarzu znajdowała się figura Matki Bożej, jednak kult obrazu przez cały czas był znany i praktykowany. Świadczą o tym między innymi najstarsze zachowane wota.
W 1781 roku wizytator zapisał: „w wielkim ołtarzu jest statua wyrażająca Najświętszą Marię Pannę przy której z dawności lat ludzie łaski doznawali”. Obraz z wielką czcią i pietyzmem przechowywany był w kościele w głównym ołtarzu, a w uroczystość odpustową 15 sierpnia gromadził tysiące ludzi z okolicznych parafii, którzy korzystając ze spowiedzi i Komunii św., słuchając głoszonych nauk, wielbili Boga i Jego Matkę wypraszając dla siebie i swoich bliskich potrzebne łaski i dobra doczesne. Co roku też zawieszano nowe wota jako znak wdzięczności za wysłuchanie próśb.
Nieszczęściem, jakie nawiedziło parafię, był pożar kościoła duczymińskiego w 1836 roku. Z płonącego drewnianego kościoła uratowano cudowny obraz i przez jakiś czas przebywał on u jednego z miejscowych gospodarzy. Potem znalazł się w rękach mierniczego z Pułtuska, Tomasza Kobylińskiego. W domu mierniczego bywała niejaka Leopolda Trejza, która niejednokrotnie widziała obraz i znała jego historię. Kiedy Tomasz Kobyliński wyjeżdżał na stałe z Pułtuska, przekazał tenże obraz Leopoldzie Trejzie z prośbą, aby powrócił on do Duczymina, gdy zostanie zbudowany nowy kościół, a parafianie może będą poszukiwać obrazu. Tak też się stało. Po zbudowaniu kościoła w Duczyminie pod koniec XIX wieku parafianie zaczęli rozpytywać i poszukiwać cudownego obrazu. O jego pobycie w Pułtusku dowiedział się parafianin duczymiński Franciszek Ksawery Mieczkowski i podjął starania, aby ten szacowny obraz mógł powrócić na dawne miejsce, co‚ też niebawem nastąpiło. Wydarzenia z tym związane zostały spisane 30 sierpnia 1900 roku w kancelarii parafialnej w Pułtusku przez ówczesnego proboszcza, ks. prałata Bonawenturę Grabowskiego.
W duczymińskich aktach parafialnych zachował się dokument, następującej treści: „Działo się w mieście Pułtusku 30 sierpnia 1900 roku w kancelarii parafialnej Wielebnego ks. prałata Bonawentury Grabowskiego. W obecności wyżej Wymienionego ks. prałata i pana Franciszka Ksawerego Mieczkowskiego, obywatela z Duczymina Nowej Wsi ks. Bolesława Kocięckiego, wikariusza kolegiaty pułtuskiej, stawiła się Leopolda Trejza, z własnych funduszów w Pułtusku się utrzymująca i tu zamieszkała i wobec wyżej wymienionych zeznała: Obraz Matki Boskiej, który obecnie znajduje się w Duczyminie pochodzi z Duczymina z kościoła filialnego parafii Krzynowłogi Wielkiej. W czasie pożaru kościoła duczymińskiego, gdy wszystko spłonęło obraz ten ocalał i został wzięty do pewnego gospodarza, a od niego kupił pan Tomasz Kobyliński, mierniczy z Pułtuska i tam przebywająca, a później mieszkająca Leopolda Trejza widywała takowy obraz i historię jego pochodzenia z Duczymina często z ust pana Kobylińskiego słyszała. Ów pan Kobyliński wyjeżdżając z Pułtuska na zawsze rzeczy swoje wszystkie, jak również i wyżej wymieniony obraz dał Leopoldzie Trejza, zastrzegając atoli, że gdyby kto zgłosił się kiedy i poszukiwał tego obrazu jako od dawnego kościoła duczymińskiego, by takowy na powrót do kościoła oddała. Parafianin Krzynowłogi Wielkiej pan Franciszek Ksawery Mieczkowski słysząc o podziewającym się gdzieś obrazie, który słynął, jak niesie „fama publica”, cudami, dopytując się tu i ówdzie o takowy, znalazł wreszcie takowy w roku 1898 u Leopoldy Trejza i takowy bez pretensji sama oddała. Wota, które były pochowane przy kościele, a w czasie pożaru z niego zdjęte, dopasowane do miejsc na których od wotów były stały, akurat odpowiadały miejscom. Zeznanie to obecni podpisali. Ks. Bonawentura Grabowski, proboszcz parafii pułtuskiej, Ksawery Mieczkowski, ks. Bolesław Kocięcki, wikariusz. Za nieumiejącą pisać podpisał, po jej prośbie, ks. Bolesław Kocięcki”.
W taki to sposób, po latach „tułaczki”, powrócił na swoje właściwe miejsce obraz Matki Boskiej zwanej „Duczymińską”, aby nadal odbierać hołdy czci i wdzięczności od swoich parafian i być czułą matką dla całej okolicy.
Topola, na której miał się ukazać wizerunek Batki Boskiej